Wiem, że ciągle zaczynam od nowa, nie udaje mi się, wracam do początku, znowu zaczynam, w końcu robi się gorzej niż kiedykolwiek było. Ale chyba tak już zostanie, będę próbować dopóki mi się nie uda. Dopóki nie będę zadowolona z tego jak wyglądam. Pamiętam jak w Sylwestra obiecywałam sobie, że ten rok będzie inny. Lepszy. Że wystarczy kilka miesięcy i będę zupełnie inną osobą. Dzisiaj mamy czerwiec. Ważę więcej niż kiedykolwiek w całym moim życiu. Dlaczego? Bo mój metabolizm nie jest już taki jak powinien być, co sama sobie zrobiłam, ale też dlatego, że nie mogę się powstrzymać od zajadania emocji. Powiedzmy sobie szczerze, to jest mój największy problem. Zawsze byłam opanowana, spokojna, nigdy nie pokazuję tego co czuję. A może nawet nie czuję wcale? Po prostu czasami zaczynam jeść. Bez opanowania, bez potrzeby. I wszystko jest lepiej. Pozornie. Chciałabym powiedzieć 'koniec z tym'. Ale prawda jest taka, że wątpię żeby to się nigdy więcej nie powtórzyło. Ale chcę pracować nad tym, żeby zdarzało się jak najrzadziej. I chcę dać sobie szansę, od dzisiaj, na totalną metamorfozę. Bo zawsze najlepiej zaczyna się na początku miesiąca, bo niedługo wakacje i będę miała dużo czasu dla siebie... To może oznaczać dużo niepotrzebnego jedzenia albo dużo ruchu i wysiłku fizycznego. Wybór należy do mnie. Tak jak do każdej z Was. Chciałabym za cztery miesiące, kiedy zacznę nowy rok akademicki, spojrzeć w lustro i szczerze powiedzieć, że jestem z siebie zadowolona. Dumna. Że jestem taka, jaka zawsze chciałam być. Bez kompleksów i zahamowań. Idealny czerwiec? Lipiec? Sierpień? Wrzesień? Chciałabym. Ale wiem, że to nie jest takie proste. Chcę po prostu z każdym dniem być lepsza, radzić sobie lepiej, a jeśli czasem się potknę, zamierzam się podnieść i próbować dalej. Cztery miesiące na taką przemianę to mnóstwo czasu. Zleci w mgnieniu oka. Tylko ode mnie zależy, jak dobrze ten czas wykorzystam.
Zaczynam z wagą: 78,0 (1.06.13)
wymiary: 100-82-101
Następne ważenie - sobota, 8.06.13
Bez konkretnego planu. Nadal robię przysiady, będę ćwiczyć na stepperze i przy filmikach które znalazłam, jeździć na rowerze, korzystać z okazji do spacerów. I będę jadła tyle, ile trzeba. Nie tak, żeby się głodzić, ale też nie za dużo. Spróbuję znaleźć złoty środek.
Przepraszam, że tak rzadko u Was komentuję. Jestem i czytam, po prostu nie mam czasu na odezwanie się do wszystkich. Ale niedługo wakacje, nadrobię! ;*

Oby tym razem Ci się udało!
OdpowiedzUsuńmoże jeśli sobie nie radzisz z tym wszystkim to odpuść na jakiś czas ?
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się zakończenie notki. Nie ważne ile razy próbujemy, ważne że się nie poddajemy i usiłujemy dobić do celu pomimo potknięć. Trzymam za Ciebie bardzo mocno kciuki. :*
OdpowiedzUsuńTym razem na pewno ci się uda skarbie :*
OdpowiedzUsuńMadre slowa Vivian. Ja ostatnim razem jak wrocilam tez napisalam ze bede probowac az mi sie powiedzie, i to chyba byl ten dzien, bo jak narazie nie zawalilam. Czytalam WSZYSTKIE twoje posty, wiesz o tym ^^ A ja wiem, ze juz kiedys udowodnilas ze potrafisz, schudlas sporo ! Szkoda ze to minelo, ale nie tylko u Ciebie jest zle, u nas wszystkich jest zle, albo bylo zle, albo bedzie zle, ale mamy siebie =) I uda nam sie, uwierz w to !!!
OdpowiedzUsuńDasz radę !
OdpowiedzUsuńczy to nie trochę śmieszne - zaczynałyśmy mniej więcej w tym samym czasie (dasz wiarę, że to już rok!?), początkowo obu nam szło całkiem w porządku, a teraz co? czerwiec - a my obie z najwyższą wagą jaką kiedykolwiek miałyśmy z małym gratisem w postaci kompulsywnego zajadania emocji. trochę niesamowite, prawda?
OdpowiedzUsuńdoskonale wiem jakie ukojenie przynosi jedzenie, doskonale wiem jakie jest proste i łatwo dostępne, doskonale. ale musimy wziąć się w garść, wierzę że czerwiec będzie dla Ciebie idealny, a lipiec, sierpień i wrzesień jeszcze lepsze! :*
ps. jakbyś chciała pogadać kiedyś poza blogiem to daj znać, wymienimy się mailami czy coś ;)
Kochana. Nie zajadaj emocji. Nie chodzi tu już o zawalenie diety, czy nawet o tycie. Tylko o Twoje zdrowe. Możesz mieć przez to naprawdę spore problemy z nim, a chyba tego nie chcesz? Zwłaszcza, że z tego potem się wychodzi latami, a nie jak z przeziębienia w tydzień.
OdpowiedzUsuńMyślę, że dla Ciebie idealną dietą byłaby taka, w której można jeść w miarę często (żeby pohamować chęć dojadania), ale zdrowo. Poczytaj o diecie Montignaca. Moja ciocia na niej schudła chyba 13kg i naprawdę ona daje efekty. A nie brakuje niczego, nawet węgli.Jest tam kilka zasad, do których trzeba się stosować i w sumie to wszystko. Dietetycy uważają ją, za jedną z najzdrowszych, właśnie dlatego, że dostarcza wszystkich składników odżywczych. Nie liczy się na niej kalorii, tylko gramy tłuszczu w poszczególnych produktach.
Pomyśl, jak wyglądały Twoje poprzednie starty i jak się kończyły. Aby tym razem się udało, musisz coś zmienić, zacząć inaczej. Może właśnie taka zbilansowana dieta jest dobrym rozwiązaniem? Przemyśl to ;)
Powodzenia! :*
To fakt, że już wiele razy pisałaś te słowa. Chciałabym wierzyć, że tym razem Ci się uda. Sama pokonałam kiedyś zajadanie emocji. Potrzebna jest tylko i wyłącznie silna wola, to nie jest niemożliwe. Nie warto tracić czasu, bo jeśli tak dalej będzie, to będziesz tyć i będziesz sfrustrowana.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Nie ważne ile sie zrobi podejść - ważne, że sie nie poddajesz :*
OdpowiedzUsuńTym razem na pewni Ci sie uda!
Trzymam kciuki :)
Dziękuję za komentarz.
OdpowiedzUsuńDałaś mi motywację opisując swoją historię. Masz rację, wszystko zależy od nas i naszych decyzji. Został miesiąc do wakacji, musimy pokazać że jesteśmy silne :)
Trzymam kciuki za Twoją pracę.
xx
Teraz tym razem na pewno ci cie uda. Uznajmy to za nowy początek z nową bardziej zdeterminowaną tobą
OdpowiedzUsuńPS. mogłabyś podłożyć jakieś tło bo troszeczkę źle mi sie czyta.
Powodzenia^^
Trzymam za cb kciuki C:
wiesz, ostatnio to ja się w ogóle nie głodzę, serio - na początku tak robiłam ale teraz jem dużo zdrowych rzeczy w małych ilościach co prawda, bo po prostu te małe ilości mi wystarczają i tylko czasami jestem bardzo głodna :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia, trzymam kciuki za Ciebie ;)
Poradzimy sobie :) Czeka nas sporo pracy, ale przecież warto, prawda? :*
OdpowiedzUsuńCzyli tak jak u mnie: ciągle od nowa. Kiedyś nadejdzie dzień, w którym spojrzymy w lustro i powiemy sobie "hej. jesteś idealna". Musimy tylko na to zapracować!
OdpowiedzUsuńMam to samo, nienawidzę tego. Tylko, że wszystko zależy od nas. Nikt nam jedzenia nie wpycha do ust. Do my jemy. Jemy i tyjemy.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze jest to, że się podnosisz <3
Gumy, herbatki owocowe, duużo warzyw i do dzieła.
Zaczynam z Tobą. Wierzę, że Twoja przemiana jest możliwa. Wiem, że w październiku wszyscy będą przecierali oczy ze zdziwienia pytając: "to nasza Vivian?!".
OdpowiedzUsuńNa pewno masz jakiś plan, tylko wydaje Ci się, że jest za mało precyzyjny - ale powiem Ci że takie są najlepsze. Pozwalają na dawanie z siebie tylko tyle ile można, bez zamęczania się na śmierć.
Trzymaj się :*
https://szklane.fora.pl/
OdpowiedzUsuńforum, gdzie pomaga wiele osób. (:
trzeba w końcu wziąć się za siebie.
em.
lepiej zaczynać ciągle od nowa, niż stać w miejscu i wgl się nie starać..
OdpowiedzUsuńja trzymam kciuki za Twój złoty srodek, znajdziesz go na pewno ;*
jejku ale mnie twoja notka zmotywowla, największym problemem jest jedzenie pod wpływem emocji i jedzenie dla towarzystwa, dziś jest jutrem o którym mowilas wczoraj!
OdpowiedzUsuńCztery miesiące to mnóstwo czasu, na pewno Ci się uda, byleby się tylko nie poddawać!
OdpowiedzUsuńDobrze jest wrócić i widzieć 'znajome' twarze! :)
OdpowiedzUsuńWiem co przeżywasz. Mam to samo. Było coraz gorzej, coraz gorzej, aż w końcu dotknęłam dna. Ale trzeba wiedzieć kiedy powiedzieć Sobie dość. Myślę, że jesteśmy gotowe. Powoli i do przodu, prawda?
Ważne, że wróciłaś i że jesteś z nami i że wciąż się nie poddajesz. Przegramy dopiero wtedy, gdy upadków będzie więcej niż powstań.
No i uśmiech. Uśmiechaj się dużo. Na relaks polecam gorącą kąpiel i dobry film, zamiast jedzenia. Choć wiem, że czasem ciężko. Czasem potrzebujemy się odprężyć by nam lepiej poszło.
Pozdrawiam i całuję ciepło,
Kokainovva xxxx
Dobrze będzie, ja też miałem taki czas, że mówiłem, że się odchudzam i w ogóle. Ale po prostu nie dawałem rady.
OdpowiedzUsuńWierzę, że dasz radę. Idą wakacje, jak na dworze jest pięknie to człowiek nie ma czasu na romanse sam na sam z lodówką. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do odwiedzenia nowego bloga => http://aalienana.blogspot.com/