czwartek, 18 kwietnia 2013

12/20

Nie pisałam bo myślałam że nie mam nic do powiedzenia, a jednak czas spędzony na chorowaniu pozwolił mi dokładniej przemyśleć kilka spraw. Jeśli chodzi o moje odżywianie się w ostatnich dniach - nie jest dobrze. Czasem nie jem przez pół dnia a potem 'nie mogę się najeść' kiedy już zacznę, czasem jem kiedy tylko wpadnie mi coś w ręce. Pół wielkiej torby płatków śniadaniowych? Jasne, czemu nie. Nie jest tak tragicznie jak było tego dnia kiedy odzywałam się ostatnio, bo wtedy zwyczajnie się przejadłam do tego stopnia że źle się czułam i leżałam cały wieczór, ale nie jest też dobrze. Każdego dnia próbuję zacząć od nowa. Tylko Wy wiecie jak to jest, kiedy wchodzi się rano do kuchni po zdrowe śniadanie a na blacie leży otwarta torebka orzeszków w czekoladzie. Na stole obok, otwarta paczka ptasiego mleczka. Zawsze na początku myślę 'NIE, jadłam to wczoraj, wystarczy'. Za chwilę przychodzi mi do głowy że 'jest wcześnie, rano można zjeść więcej, spalę to w ciągu dnia'. A przecież dobrze wiem, że jeśli zacznę takim śniadaniem, to cały dzień będę pakować w siebie te śmieci. Oszukuję sama siebie. Dzisiaj udało mi się stamtąd wyjść z jogurtem, granolą i jabłkiem ale nie wiem co będzie dalej. Gdzie się podziała ta dziewczyna która jadła na śniadanie owsiankę z trzech łyżek płatków na wodzie, na obiad gotowane warzywa i była z siebie taka dumna, kiedy waga spadała z dnia na dzień?

Czasem czuję się taka samotna. Z jednej strony jest mi dobrze kiedy nikt nic ode mnie nie chce, mogę sobie leżeć i bezmyślnie coś oglądać albo słuchać muzyki. Z drugiej, momentami chciałabym żeby było tak jak dawniej, kiedy byłam zakochana z wzajemnością i żyłam od spotkania do spotkania. Wiele razy powtarzałam sobie że znajdę sobie kogoś jak schudnę. Idiotyczne, prawda? Ale dzisiaj doszłam do wniosku, że taka właśnie jest prawda. Nie dlatego, że będę inaczej wyglądać. ale dlatego, że jeśli schudnę na stałe to tylko wtedy, kiedy poradzę sobie sama ze sobą. Kiedy opanuję mój problem z jedzeniem. Bo to jest problem, a nie mogę się z kimś związać jeśli mam taką 'tajemnicę' i nie zamierzam się nią z nikim dzielić. Może kiedyś. Im szybciej wezmę się za siebie, tym szybciej pozwolę komuś się do mnie zbliżyć, albo sama wyjdę do ludzi.

Mimo wszystko, cieszę się że jest to miejsce. Że tutaj mam Was i kiedy przeglądam Wasze blogi, codziennie czuję się zainspirowana na nowo. Kiedyś w końcu uporam się z tym wszystkim i będzie to Wasza zasługa. Dlatego dziękuję że jesteście. Tylko dzięki Wam jeszcze nie poddałam się do końca. ;*






15 komentarzy:

  1. lato to idealny okres na flirt ;) wiec teraz korzysstaj z samotnosci a pozniej dzialaj dzialaj kus kobieto kusi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem z Ciebie dumna. Z Twojego małego, porannego zwycięstwa.
    Obawiam się, że masz rację. Nie da się pokochać nikogo, o ile najpierw nie polubi się siebie.
    Latem będziesz już szczuplejsza, będzie mniej obowiązków, więcej słońca , może i odwagi. Póki co korzystaj z wolności jaka daje samotność :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z komentarzami powyżej. :D Trzymaj się chudziutko :D
    Zapraszam do mnie http://pro-ana-love-me-and-i-love-it.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. ja też miewam momenty takie w których chce mi się po prostu beczeć bo każdy mnie olewa...ale kiedy ktoś już chce ode mnie to mam ochote wykrzyczeć im żeby dali mi święty spokój! więc nie jesteś sama..

    OdpowiedzUsuń
  5. I to są te małe sukcesy, które budują nas każdego dnia. Uwierz, że nie weźmiesz tego ptasiego mleczka. Po co? Żeby być na siebie złą? Napewno nie. Jesteś znacznie ponad swoje słabości. I żeby osiągnąć właśnie takie sukcesy, musisz najpierw uwierzyć, że są osiągalne.
    Trzymaj się.

    http://you-have-to-be-strong.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana. Do identycznych wniosków doszłam dopiero co! Ciekawe jak się umiałyśmy zsynchronizować. :) Mam wrażenie, że dopiero jak poradzę sobie sama ze sobą, bedę w stanie ogarniać relacje międzyludzkie. Dobrze mowił mi Pan X. Nie kochając siebie, trudno kochać kogoś drugiego..
    Oj tak.. niestety dobrze znam stan, te mysli odnośnie podjadania rano, jedzenia czegokolwiek, jedzeia popołudniu... znnae mi problemy. Trudno się wyzbyć tych złych nawyków..
    Musimy się chyba bardziej postarać i popracować nad sobą. :)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże, popłakałam się. Jakbym czytała swoje myśli, z tym jedzeniem.. z tym zakochaniem. WIdzisz nie jesteś sama, mam identycznie... Musimy być samotne, ale do tego silne i znajdować sobie jakieś różne zajęcia. Ja mogę np. wchodzić do kuchni 5 razy dziennie ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. będzie lepiej :* wyjdziesz z tego i wkroczysz na dobra drogę :) :*********

    OdpowiedzUsuń
  9. Trochę nie rozumiem, dlaczego czujesz się samotna. Czy sprowadzasz siebie do faktu, czy masz chłopaka czy nie? Przecież sama możesz robić tyle rzeczy. Ja od zawsze jestem sama, ale to nie znaczy samotna. To 2 zupełnie inne rzeczy.

    Co do jedzenia, to nie wiem jak to jest, bo mieszkam sama, ale mogę sobie wyobrazić. Kiedy szło mi źle, to po prostu szłam do piekarni i nie miało znaczenia, że nie mam w kuchni nic słodkiego. Musi przyjść jednak taki moment, że się pozbierasz, bo inaczej dalej będziesz źle się czuła sama ze sobą. Oby to było szybko.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. A więc myślimy tak samo: schudnę - znajdę chłopaka. Musimy się z tym uporać do lata, bo latem będzie o wiele więcej okazji do poznania kogoś fajnego! Zimą są puchowe kurtki, szaro za oknem i każdy ma ochotę iść spać pod ciepłym kocem, a latem wszędzie jest tyle energii!

    OdpowiedzUsuń
  11. teraz już wiem, dlaczego nigdy nie byłam w normalnym związku, nie kocham siebie, a więc dlaczego miałabym pokochać kogoś a tym bardziej dać się komuś pokochać.
    Nasze blogi to miejsce gdzie mamy siebie nawzajem, a co z życiem? Nasze tajemnice i samotność.
    Trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. To nie jest idiotyczne. To jest niestety bardzo prawdziwe. Też tak mam. Tylko sama przed sobą chyba nie chcę się do tego przyznać. Zawsze gdzieś w głowie lata myśl - jak schudnę pokażę jakie mam fajne ciało to znajdę faceta!
    Ale czy to prawda? Sama nie wiem. Czasem już nie chcę o tym myśleć, tylko żyć dalej i zapomnieć o tym, że jestem sama. Ale to i tak po krótkim czasie wraca. Błędne koło.
    Też nie wiem co bym bez Was zrobiła, Wasze komentarze i blogi to największa motywacja.
    Trzymaj się Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  13. bardzo podobne odczucia mam.. nostalgicznie tęsknie do przeszlosci.. myslę sobie że kiedys bylo lepiej, a nie umiem docenic co mam teraz..
    oh milosc.. jezeli my same siebie nie zaakceptujemy, to nikt inny tez tego nie zrobic, jezeli siebie nie pokochamy, to nikt inny nas nie pokocha.. czesto sobie mowie i oszukuje sie, ze jak bede chuda to bede miala przyjaciol chlopaka fajne zycie. bede pewnie jeszcze bardziej nieszczesliwa niz jestem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Też chora? U mnie tylko gorzej z tym.
    A z tym "jak schudnę to zrobię coś tam" - no tak, dla kogoś, kto tego nie zna, to JEST idiotyczne, ale ja sama mam tak, że "jak schudnę to będę się tak ubierać, będę więcej z ludźmi gadać, częściej się w coś angażować, zagadywać do chłopaków, a nie ich zbywać". No niestety, tu nie chodzi o wygląd, tylko o poczucie własnej wartości, które wzrasta wprost proporcjonalnie do spadku wagi.
    Pozdrawiam, LLM.

    OdpowiedzUsuń
  15. Hm, też tak mam. A wiesz, ja mam wrażenie, że chyba przez to podejście nie schudniemy - bo tak naprawdę, jak sama zauważyłaś odchudzanie to problem zastępczy a chodzi o pokonanie siebie.
    Trzymam kciuki za Ciebie!

    OdpowiedzUsuń