W piątek zjadłam zamiast kolacji sporą garść orzechów i kilka ciastek. Orzechy były zaplanowane, ciastka wzięłam sobie zupełnie o tym nie myśląc, bo akurat stały na stole. Bo taka mała porcja to przecież nic takiego. Tyle że później zostałam sama, a w kuchni zostało otwarte pudełko z ciastkami i niedokończona torebka orzechów. Wchodziłam tam, wychodziłam, to wszystko stało i czekało, ja myślałam o tym że chcę Wam napisać że dałam radę i... odpuściłam. Nie ruszyłam ani jednego ciastka więcej.
Dzisiaj na kolację zjadłam dwie miseczki musli z jogurtem i trochę pestek słonecznika. Miała być jedna porcja, ale... Nie wiem czemu wzięłam dokładkę. To znaczy, częściowo się domyślam, ale to nie jest dobry powód. Po prostu zaczynam widzieć co na mnie tak wpływa, że zaczynam jeść. Wystarczy drobiazg, coś trochę stresującego. W każdym razie, po tej kolacji chciałam nadal jeść. Ale pomyślałam sobie, że nie mogę się poddać, skoro wtedy udało mi się zostawić te ciastka. Wypiłam trochę wody i to jakoś pomogło.
Te małe sukcesy... Nadal są za małe. Teraz wygląda to tak, że w ogóle się nie odchudzam, tylko próbuję się nie przejadać. A nie o to mi chodzi. Zdecydowanie nie o to...
Pięć dni do końca odliczania. Będzie idealnie?
Wspolczuję i dobrze rozumiem o czym mówisz.
OdpowiedzUsuńMoże nie będzie idealnie, ale na pewno cudownie.
Pozdrawiam
Ja mam żelazną zasadę - mam talerzyk miseczkę i nakladam sobie porcję mniejszą lub większą zaleznosci od ochoty, ale !! nie wolno brac dokladek i zawsze na talerzyku powinno coś zostac, nie dojadac, nie przejadac się, dzieki tej zasadzie chudnę ;) polecam
OdpowiedzUsuńNo właśnie ! Ty jedna chyba mnie zrozumiałaś najlepiej.. :*
OdpowiedzUsuńTa głupia nadzieja.. zrozumiałabym Pana X jeśli by mi podał powód swojego milczenia/zdystansowania - sama nawet nie wiem ! Zrozumiałabym.. a on jak pisze to taki nawet jak zwykle, ale pisze dużo rzadziej albo gdy ja się odezwę. Wszystko nic, tylko umieram ze strachu czy u niego wszystko dobrze. Martwię się, żeby tu nie chodziło o zdrowie.. wolałabym wszystko inne tylko nie to, że coś znowu się z nim dzieje..
Dziękuję, że jesteś i mnie rozumiesz :*
Jeśli chodzi o Twoją dietę to tu z kolei ja Cię rozumiem, bo mam tak samo. Na żadnej diecie teraz nie jestem, usiłuję jedynie jeszcze bardziej nie tyć i też zajadam stres i smutki.. Kiedy my się ogarniemy Vivian, co? ;) :( :*
cieszę się że poradziłaś sobie z tymi caastkami :* !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMusi być idealnie! Przecież sama sobie udowodniłaś jak bardzo silna jesteś! Gratuluję!
OdpowiedzUsuńpowolutku, te małe sukcesy czynią Cię wielką, a najważniejsze są zawsze jakieś postępy, także powodzenia dalej ;** :)
OdpowiedzUsuńTakie małe sukcesy dają kopa na dalsze działanie. I nie myśl w ten sposób, że nie robisz nic. Robisz wiele i musisz to w końcu zobaczyć.
OdpowiedzUsuńhttp://you-have-to-be-strong.blogspot.com/
Pewnie, że wytrzymasz ;) Wierzę w Ciebie!
OdpowiedzUsuńSukcesy może i małe, ale pokazują, że jednak potrafisz być silna. Musiałaś walczyć ze sobą, by nie włożyć do ust większej ilości ciastek, wielu by się to nie udało. Poprzez takie zachowanie ćwiczysz kontrolowanie tego co i ile jesz. I przy następnych podejściach możesz być z siebie w pełni zadowolona! Tylko się nie poddawaj i walcz, krok po kroku, do celu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Co z tego że małe skoro są. Od czegoś trzeba zacząć a jak się je podliczy to i tak wyjdzie xos wielkiego i genialnego ;)
OdpowiedzUsuńzmianiłam ades na
Usuńhttp://whovian-diet.blogspot.com/
Mnie by wykończyły wyrzuty sumienia w przypadku ciastek wieczorem... Ale też tak czasami miewałam.. To ta głupia obsesja - jedzenie - ciągle o nim myślisz, liczysz.. i w końcu myślisz już tylko o jedzeniu, o tym na co miałabyś ochotę.. i jesz.
OdpowiedzUsuńDlatego najlepiej nie myśleć o nim wcale.
W sumie jestem na takim etapie co Ty. Byle by nie za dużo, ale to zbyt dużo, by schudnąć. Ale chyba pora to zmienić, co? ;) Damy radę, bo my mamy tyłki ze stali, tylko chwilowo nieutwardzonej, bo trochę się telepią jak chodzimy ;d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, LLM.
Ja mam na ten temat takie zdanie: nie można sobie pozwalać często na małe ilości słodyczy, bo wiesz jak to mówią - ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka... Kiedy jakiś czas temu tak sobie pozwalałam, to nic nie schudłam. Moim zdaniem raz na tydzień nie zaszkodzi, ale nie częściej. Z drugiej strony może powoli musisz się odzwyczaić. Co nagle, to po diable...
OdpowiedzUsuńJeśli szukasz pomocy, ponieważ zauważyłaś u siebie problem zaburzeń odżywiania, to zapraszam cię na naszą stronę . Znajdziesz tam również bezpośredni kontak do nas. Możesz napisać ze swoim problemem. Pamiętaj również, że zaburzenia odżywiania, są przede wszystkim problemem psychicznym. Można mieć problem, nawet jeśli ma się wagę prawidłową.
OdpowiedzUsuńWiele z dziewczyn z pro ana, nie ma gdzie się zwrócić, kiedy już decyduję się zawalczyć z chorobą. Ta strona ma być miejscem dla nich. Zapraszam.
nowa-szansa.blogspot.com
Przepraszam za spam, jednak zależy mi, żeby strona pomogła jak największej ilości osób.
Zaczyna się od małych sukcesów;) potem będzie jeszcze lepiej ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia, trzymaj się chudo ;3
P.S dodaj sobie gadżet do obserwowania ;)
UsuńGratuluje małych sukcesów, trzymaj sie <3 trzymaj się <3
OdpowiedzUsuńCo u Ciebie Słonko? :*
OdpowiedzUsuń