Minął miesiąc od mojego 'nowego początku'. Jak widać, zaczęłam dosyć... łagodnie i z licznymi potknięciami. Spadło zaledwie 2,6kg. Mimo wszystko, myślę że nie jest źle. Biorąc pod uwagę to jak ciężka i długa była sesja, ważne że schudłam cokolwiek. Przedwczoraj miałam przedokresowy apetyt na wszystko co da się zjeść, więc wczoraj zrobiłam sobie małe oczyszczanie i jadłam tylko gotowane warzywa w trzech niewielkich porcjach. Dziś rano czułam się cudownie pusta w środku. Tęskniłam za tym uczuciem. Nadal jednak wszędzie wszystkiego jest za dużo, a za nieco ponad tydzień wyjeżdżam, więc muszę teraz mocniej pracować, żeby niebawem móc się pokazać w kostiumie kąpielowym. Już wiem, że nie będzie to przyjemne.
Wiem że sporo osób, łącznie z moimi znajomymi zaczyna od dzisiaj drutygodniowe wyzwanie z Mel B. Na każdy dzień planowane są trzy lub cztery zestawy jej ćwiczeń. Chyba spróbuję, ale nie dam rady ukończyć tego wyzwania, bo na wyjeździe na pewno nie będę miała jak ani gdzie ćwiczyć. Ogólnie będzie trudno - narzucone z góry jedzenie + spotkania przy ciastkach do późnej nocy. Mimo wszystko mam nadzieję że jakoś wytrwam, bo jak nie to będzie kiepsko z moją wakacyjną metamorfozą. ;)
2,6 km w miesiąc to jest dużo a nie mało !!! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że wyjazd będzie udany ... ja przez mój cellulit też nie będę za fajnie czuła się w bikini ... ;/
dzięki zaraz sobie o tym poczytam :))
OdpowiedzUsuńBardzo ładny spadek! 2,6 kg w czasie sesji to naprawdę osiągnięcie, a więc gratuluję <3 Mam nadzieję, że teraz będziesz mogła pisać trochę częściej na tym blogu :)I powodzenia z wyzwaniem Mel B. i z tym wyjazdem. Dasz radę! To, że oni jedzą, nie znaczy, że Ty też musisz.
OdpowiedzUsuń2.6 kg to wcale nie tak mało, gratulacje kochana ! :*
OdpowiedzUsuńteż bym chciała schudnąć chociaż tyle ! dasz radę , dodałam na obserwowanych , zajrzyj też do mnie
OdpowiedzUsuń2,6 to prawie 3, a od 3 to niedaleko do 5, a 5 to całkiem fajne już osiagnięcie ! :) Kochana moja, dziękuję że jesteś i pamiętasz o mnie jeszcze. :* Jesteś cudowna.
OdpowiedzUsuń"Wakacyjna metamorfoza" - fajnie brzmi. Podoba mi się :)
Nie wiem jakiego typu to wyjazd ale może będzie okazja spędzać aktywnie czas? :) Przecież ważne to by się ruszać, choćby spacerować, pograć w coś.. niekoniecznie trzeba ćwiczyć konkretne partie mięśni ;) Udanego wyjazdu Słoneczko moje! :*
Ważne, że w ogóle coś zeszło, że nie stoisz w miejscu! A na tym wyjeździe może nie będzie aż tak źle :)
OdpowiedzUsuńsama zastanawiam się właśnie nad tym wyzwaniem z Mel B :) sama niewiem, zobaczę. te -2,6kg to naprawdę są liczne wyrzeczenia i ćwiczenia, więc możesz być z siebie dumna bo idziesz do przodu a nie cofasz się :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;*
Lepiej 2,6 kg niż nic! Uwierz na słowo kochana! ;D Musisz być z Siebie dumna; my jesteśmy :) A będzie coraz lepiej ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i buziam cieplutko ;*
chciałabym schudnąć chociaż tyle, na razie cały czas błądzę...
OdpowiedzUsuńidealna900.bloog.pl
Szczerze? 2,6 to prawie 3 kilogramy, jest dobrze ;)
OdpowiedzUsuńTwój nowy początek daje mi kopa, bo ja też uczę się wszystkiego od początku i zaczynam tak jakby od nowa.
OdpowiedzUsuńPięknie Ci idzie, widzę w Tobie siłę do działania, napędzasz mnie i z pewnością inne dziewczyny :)
trzymaj się ;**
http://www.brzydkie-kaczatko.blogspot.com/ mój blog :) 2,6 TO SPORO!
OdpowiedzUsuńCo u Ciebie Aniołku? Odezwij się jak wrócisz :*
OdpowiedzUsuńOj tam, to i tak wspaniale, że schudłaś i to prawie 3 kg! A jak Ci teraz idzie?
OdpowiedzUsuńPrawie 3kg! Możesz być z siebie dumna :*
OdpowiedzUsuńJak tam Ci idzie Mel B? I w ogóle jak się trzymasz? Odezwij się kochanie :*
gratuluje, sporo :) jestem pod wrażeniem
OdpowiedzUsuńhttp://perfection-live-ev.blogspot.com/
Ja też już zaczynam nie wiem który raz.
OdpowiedzUsuń2,6kg to jest dużo. Lepiej żeby waga spadał wolniej ale za to stali niż tak jak u mnie spadło nawet sporo ale od tego czasu waga stoi.
Chudnij